BURZA MÓZGÓW NADCIĄGA ZNAD DOLINY KRZEMOWEJ
- In W mediach
- Post 30 czerwiec 2014
Na Uniwersytecie Stanforda w USA zobaczyliśmy, jak bardzo nauka może pomóc biznesowi. A przedsiębiorca badaczowi.
Jak się znaleźliście w Kalifornii? PIOTR: Każdy z nas pojechał tam sam, w ramach programu Top 500 Innovators organizowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Ja w 2011 roku, Radek rok później. To program stażowo-szkoleniowyna Uniwersytecie Stanforda, w sercu Doliny Krzemowej, jednym z najlep szych na świecie. O czterdzieści miejsc co roku walczy tam kilkaset osób. Współpracownicy z Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, w której wówczas pracowałem, nie wierzyli, że dostanę się za pierwszym razem
PIOTR: Bo ja sam wróciłem z Kalifornii wymiętolony intelektualnie. Nie szło się ze mną dogadać. Przesiąkłem Ameryką, ich sposobem myślenia. Dolina Krzemowa kształtowała się przez 50 lat, ja ją chciałem stworzyć u siebie w firmie w trybie szaleńczym. To nam zre sztą na zajęciach w Stanfordzie często powtarzali: nie próbujecie tu wra cać, szukać sobie miejsca wnaszej Dolinie, zróbcie sobie swoją, w waszym kraju. Chciałem tego, ale musiałem najpierw znaleźć parę osób z tak samo wypranym mózgiem jak mój. Myślałem tak: mam problem - muszę go obejść albo zniszczyć i jakby walcem jechać dalej, przed siebie. Nie chciałem już dłużej działać tak po polsku: brak podpisu i sprawa stoi, nie da się nic zrobić.
Czytaj więcej w Gazecie Wyborczej.