06listopad2018

TOP 500

Rozmowa uczestników drugiej edycji Programu TOP 500 Innovators o doświadczeniach z pobytu na Uniwersytecie Stanforda i planach na przyszłość.

Katarzyna Walczyk-Matuszyk (KW): Zacznijmy od początku, dlaczego zdecydowaliście się aplikować? Ja – zajmując się innowacjami i transferem technologii – chciałam przede wszystkim poznać najnowsze światowe trendy w tej dziedzinie i na własne oczy zobaczyć fenomen Doliny Krzemowej.

Dr inż. Jerzy Domżał (JD): Gdy pojawiła się możliwość odbycia stażu na Uniwersytecie Stanforda, decyzja mogła być tylko jedna. Zdecydowałem się aplikować, by poznać mechanizmy współpracy nauki z biznesem i dowiedzieć się, w jaki sposób skutecznie zainteresować potencjalnych inwestorów wynikami moich badań.

Dr inż. Magdalena Diering (MD): Jestem młodym naukowcem i udział w programie Top 500 to miała być dla mnie odpowiedź na pytania: jak przekładać pomysły na biznes, czyli na czym polega komercjalizacja know-how i jak być przedsiębiorczym naukowcem? Dr Krzysztof Dyczkowski (KD): Głównym magnesem był dla mnie Uniwersytet Stanforda. Program daje niepowtarzalną okazję zetknięcia się z tak prestiżowym uniwersytetem w samym sercu Doliny Krzemowej, ikony w mojej branży. Do tego program stażu był bardzo atrakcyjny szczególnie dla mnie jako naukowca.

KW: W USA spędziliśmy 9 tygodni. Dla mnie była to ciekawa przygoda intelektualna. Niesamowite było poznanie, że jeden z najlepszych uniwersytetów na świecie jest de facto nowoczesnym przedsiębiorstwem, a studenci jego kapitałem na przyszłość. A jakie są wasze najcenniejsze doświadczenia z pobytu na Uniwersytecie Stanforda? MD: Zgadzam się z tym. Poza tym, absolwenci Stanforda związani są z uczelnią przez cały okres swojej kariery zawodowej, a uniwersyteckie sieci kontaktów to „furtka” do ich sukcesów.

KD: Wrażenie zrobiło na mnie to jak Uniwersytet dba o ochronę własności intelektualnej projektów na nim powstających.
Czuwa nad tym sztab ludzi, wspierający naukowców np. w patentowaniu wyników badań. W dużej mierze Stanford żyje z licencji wdrożonych wynalazków powstałych podczas pracy badawczej. Najlepszym przykładem jest firma Google założona przez byłych studentów. Bardzo ważne by w polskim modelu uczelni uwzględniać taki mechanizm.

JD: Model nauczania i prowadzenia badań na Uniwersytecie Stanforda jest niespotykany w polskich uczelniach. Tam wszystko jest dokładnie zaplanowanym procesem prowadzącym do celu, którym jest produkt atrakcyjny z punktu widzenia potencjalnych inwestorów.

KW: Spośród zajęć na Stanfordzie, w pamięć szczególnie zapadły mi te w Design School – kiedy z pozoru niewinne wycinaki i wyklejanki pozwoliły zrozumieć ideę tworzenia prototypów. A co było dla was największym odkryciem? KD: Zgadam się z tobą, dSchool to niesamowite miejsce rozwijające w studentach twórcze myślenie i pokazujące im, że najważniejsza jest interdyscyplinarność i otwartość. Byłem pod wrażeniem, jak dużo czasu poświęca się w procesie kształcenia zagadnieniom miękkim, takim jak np. budowanie zespołu czy analizie osobowości.

JD: Zajęcia w dSchool były niezwykle inspirujące. W pamięci pozostaną mi również warsztaty z konstruowania biznesplanów.
Gdy prezentowaliśmy własne propozycje przed przedstawicielem venture capital, zrozumiałem, jak cenną umiejętność przekazano nam w ciągu zaledwie kilku godzin zajęć.

MD: Tak, spotkania w dSchool pokazały nam jak przez learning by doing można pobudzać kreatywność z uwzględnianiem potrzeb klienta. Ciekawe były też zajęcia na temat budowy zespołu.
Początkowo wydawało nam się, że efektywna współpraca inżyniera z prawnikiem czy lekarzem jest niemożliwa, a jednak okazało się inaczej – praca w interdyscyplinarnej grupie dała rezultaty nieporównywalnie ciekawsze niż wyniki pojedynczych osób.

KW: Po powrocie wciąż tryskam optymizmem i mam mnóstwo pomysłów, a to na warsztaty dla pracowników naukowych, a to na różne publikacje. Jak myślicie, które doświadczenia uda się przekuć na polski grunt? JD: Przede wszystkim należy uświadomić polskim naukowcom, jak ważna jest ochrona intelektualna wynalazków. Stałe poszerzanie tzw. umiejętności miękkich jest również niezwykle istotne. Kreatywność, budowanie zespołu czy twórcze myślenie są nieodzownym elementem tworzenia innowacyjnych rozwiązań.

MD: Na pewno warsztaty z design thinking i team building i na tej podstawie rozwijać pomysł laboratoriów dSchool. Ramy i szczegółowy program tej inicjatywy przygotowaliśmy już w USA. Ciekawym byłby także konkurs dla interdyscyplinarnych zespołów na innowacyjne rozwiązanie problemów czy wyzwań z przemysłu.

KD: Zgadzam się z wami. Dodatkowo należy zwiększyć aktywność samych uczelni w ochronie intelektualnej badań prowadzonych pod ich patronatem. Uczelnie powinny bardziej dbać o komercjalizację wyników badań i co za tym idzie – również zarabiać na najlepszych projektach.

KW: Dziękuję za rozmowę!

W rozmowie udział wzięli dr inż. Magdalena Diering z Zakładu Zarządzania Produkcją Politechniki Poznańskiej, dr inż. Jerzy Domżał z Katedry Telekomunikacji Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie oraz dr Krzysztof Dyczkowski z Wydziału Matematyki i Informatyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.


Żródło: http://www.grantyeuropejskie.pl/index.php?nr=124#szansa_dla_polskiej_nauki