Kategoria: W mediach: Edycja II - Stanford 2012
- Utworzono: 03 styczeń 2013
Rozmowa uczestników drugiej edycji Programu TOP 500 Innovators o doświadczeniach z pobytu na Uniwersytecie Stanforda i planach na przyszłość.
Katarzyna Walczyk-Matuszyk (KW): Zacznijmy od początku, dlaczego zdecydowaliście się aplikować? Ja – zajmując się innowacjami i transferem technologii – chciałam przede wszystkim poznać najnowsze światowe trendy w tej dziedzinie i na własne oczy zobaczyć fenomen Doliny Krzemowej.
Dr inż. Jerzy Domżał (JD): Gdy pojawiła się możliwość odbycia stażu na Uniwersytecie Stanforda, decyzja mogła być tylko jedna. Zdecydowałem się aplikować, by poznać mechanizmy współpracy nauki z biznesem i dowiedzieć się, w jaki sposób skutecznie zainteresować potencjalnych inwestorów wynikami moich badań.
Dr inż. Magdalena Diering (MD): Jestem młodym naukowcem i udział w programie Top 500 to miała być dla mnie odpowiedź na pytania: jak przekładać pomysły na biznes, czyli na czym polega komercjalizacja know-how i jak być przedsiębiorczym naukowcem? Dr Krzysztof Dyczkowski (KD): Głównym magnesem był dla mnie Uniwersytet Stanforda. Program daje niepowtarzalną okazję zetknięcia się z tak prestiżowym uniwersytetem w samym sercu Doliny Krzemowej, ikony w mojej branży. Do tego program stażu był bardzo atrakcyjny szczególnie dla mnie jako naukowca.
KW: W USA spędziliśmy 9 tygodni. Dla mnie była to ciekawa przygoda intelektualna. Niesamowite było poznanie, że jeden z najlepszych uniwersytetów na świecie jest de facto nowoczesnym przedsiębiorstwem, a studenci jego kapitałem na przyszłość. A jakie są wasze najcenniejsze doświadczenia z pobytu na Uniwersytecie Stanforda? MD: Zgadzam się z tym. Poza tym, absolwenci Stanforda związani są z uczelnią przez cały okres swojej kariery zawodowej, a uniwersyteckie sieci kontaktów to „furtka” do ich sukcesów.
Kategoria: W mediach: Edycja II - Stanford 2012
- Utworzono: 13 wrzesień 2012
Bez ryzyka nie ma innowacji
Czy amerykańską kulturę innowacji można przeszczepić na polski grunt? – zastanawiamy się wspólnie z Maciejem Sawickim, uczestnikiem programu TOP 500 Innovators i specjalistą ds. doradztwa i transferu technologii w Białostockim Parku Naukowo-Technologicznym. „Niezwykłą cechą i tym, co świadczy o dużej innowacyjności Doliny Krzemowej jest akceptacja ryzyka. Realizowane są tam nawet pomysły obarczone bardzo dużym ryzykiem, jeśli jednocześnie mają potencjalnie dużą stopę zwrotu” – mówi nasz rozmówca o swoich wrażeniach z pobytu w Kalifornii.
Kategoria: W mediach: Edycja II - Stanford 2012
- Utworzono: 27 sierpień 2012
Stanford: siedem tajemnic sukcesu
Bez niego Dolina Krzemowa nie byłaby tym, czym jest. Skąd bierze się jego siła i wyjątkowość? Co sprawia, że absolwenci Stanfordu są tak pomysłowi i skuteczni? Że potrafią zmieniać świat?
Najlepiej przekonać się na miejscu. Koniec kwietnia, lotnisko Chopina. 31-letnia Katarzyna Walczyk-Matuszyk*, podobnie jak blisko 200 innych pasażerów, wsiada do Boeinga 767-300ER. Nie wie, że za miesiąc sama chwyci za stery takiego samolotu i poderwie go do lotu. Nie w Warszawie, lecz w bazie NASA w Kalifornii. To jedna z niespodzianek programu "Top 500 Innovators" dla wybitnych młodych naukowców i innowatorów nauki.
Kategoria: W mediach: Edycja II - Stanford 2012
- Utworzono: 02 kwiecień 2012
Obserwator Finansowy - Pięciuset innowatorów przeciwko biurokracji
Pierwsza jaskółka
Top 500 Innovators to chyba pierwszy od początku transformacji ustrojowej w Polsce program, w którym problem innowacyjności polskiej nauki został potraktowany strategicznie i mógłby być zalążkiem efektywnego systemu wspierania innowacji z prawdziwego zdarzenia. O tym, że taki system jest potrzebny, a nadal go nie ma świadczą też doświadczenia uczestników pierwszej edycji programu ministerstwa nauki.
Anna Czerwoniec jest bioinformatykiem. Niedawno założyła firmę, której jedną z form działalności jest przeprowadzanie wirtualnych badań przesiewowych, czyli symulacji komputerowych reakcji związków chemicznych z białkami pochodzącymi z bakterii innych drobnoustrojów wywołujących choroby. Jej analizy mogłyby znacznie przyspieszyć badania nad nowymi lekami, a jednocześnie ograniczyć ich koszty, gdyż do testów rzeczywistych byłyby przeznaczone tylko te substancje, które pozytywnie przeszły fazę symulacji komputerowej.
Czerwoniec od pewnego czasu zabiega o środki na sfinansowanie dalszych prac. Prowadziła w tej sprawie negocjacje z funduszami inwestycyjnymi działającymi w Polsce. Podczas stażu na Uniwersytecie Stanforda zetknęła się z przedstawicielami tamtejszych funduszy venture capital, ale nie próbowała z nimi podejmować rozmów o zaangażowaniu w jej firmę. Te kontakty wystarczyły jej jednak do dostrzeżenia różnic w oczekiwaniach funduszy działających w Polsce i Krzemowej Dolinie.
- Polskie fundusze oczekują szybkich zysków, najlepiej już w pierwszym roku inwestycji, podczas gdy reprezentanci funduszy amerykańskich uważają tak wyśrubowane wymogi za niemożliwe do spełnienia i są gotowi czekać na zyski nawet pięć lat. Fundusze amerykańskie chcą inwestować w pakiety mniejszościowe, bo wiedzą, że założyciel firmy będzie miał motywację do jej rozwijania, jeżeli zachowa nad nią kontrolę. Polskie fundusze chcą natomiast inwestować w pakiety kontrolne. Być może dlatego, że nie potrafią obdarzyć partnera zaufaniem, a ono w takim biznesie jest konieczne – mówi Anna Czerwoniec.
Kategoria: W mediach: Edycja II - Stanford 2012
- Utworzono: 30 kwiecień 2012